W przedostatniej kolejce rundy jesiennej zmierzyliśmy się w Plewiskach z miejscowym Gromem. Można powiedzieć, że już tradycyjnie słabo weszliśmy w mecz. Pierwszy kwadrans to zdecydowana dominacja gospodarzy. Już w trzeciej minucie otrzymali oni rzut karny. Intencje zawodnika Gromu Plewiska świetnie wyczuł jednak Paweł Kotlarski, który, pewną, znakomitą interwencją utrzymał na tablicy bezbramkowy remis. Wydawało się, że takie uderzenie na samym początku obudzi naszych zawodników, jednak zanim do tego doszło zawodnicy z Plewisk stworzyli sobie jeszcze kilka okazji po stałych fragmentach gry.
Wraz z rozwojem spotkania nasi zawodnicy opanowali nerwy, zaczęli grać lepiej i dłużej utrzymywać się przy piłce. Udało się też wykreować kilka dobrych sytuacji bramkowych. Najlepszą z nich miał Daniel Hamrol, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył jednak prosto w niego. Do odbitej piłki doszedł jeszcze Maciej Kublik, ale jego strzał również został wybroniony przez golkipera, który wybił piłkę na rzut rożny. Po tym stałym fragmencie gry gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę, którą zamienili na bramkę. Na przerwę schodzimy więc z jednobramkową stratą.
Początek drugiej połowy był wyrównany, jednak trwało to wyłącznie do mementu, gdy gospodarze zdobyli drugą bramkę. Cios ten sprawił, że z naszego zespołu uszło powietrze. Spowodowało to, że kolejne piętnaście minut, to totalna nominacja Gromu Plewiska i kolejne dwa trafienia gospodarzy. W momencie, gdy na tablicy pojawił się wynik 4-0 mecz zaczął przypominać gierkę treningową bez założeń taktycznych. Rozluźnieni gospodarze dużo wolniej o stratach wracali pod własne pole karne. Nasi zawodnicy z kolei zaczęli coraz bardziej angażować się w akcje ofensywne, czego skutkiem były dwa trafienia Oskara Nowaka. Pierwsze z nich miało miejsce po znakomitym prostopadłym podaniu Krystiana Kwiatkowskiego, drugie natomiast padło bezpośrednio z rzutu wolnego, który Oskar wcześniej sam wywalczył. Jak się okazało trafienie z rzutu wolnego było ostatnią akcją meczu. Ostatecznie zasłużenie przegraliśmy 4-2.